HomeAktualności z regionuTo cud, że nie zginął

To cud, że nie zginął

wypadek poddO wielkim szczęściu może mówić motorowerzysta, który na trasie w Starym Gostkowie wjechał wprost pod koła volkswagena. Kierowca osobówki twierdzi, że nic nie mógł zrobić. Siła zderzenia była bardzo duża. Motorowerzysta niczym z katapulty wyleciał w powietrze i zanim upadł na szosę zahaczył jeszcze o szybę auta. Z otwartym złamaniem obojczyka został odwieziony do szpitala.
– Widziałam moment, gdy motorowerzysta dosłownie wykonał salto w powietrzu – powiedziała naszemu reporterowi roztrzęsiona dziewczyna, która jako jedna z wielu przyglądała się akcji ratowniczej. – To były ułamki sekund. Motorower wpadł pod koła i został zgnieciony. Samochód przejechał jeszcze z tym wrakiem kilkanaście metrów.
W chwili wypadku trasą jechał akurat strażak z Konina. Wraz z drugim mężczyzną ratowali poszkodowanego. Pierwsza pomoc polegała przede wszystkim na zahamowaniu krwawienia i uspokojeniu motorowerzysty.
Kierowca volkswagena nie mógł uwierzyć w to, co się stało.
– Nic nie mogłem zrobić – mówił zszokowany. – Motorowerzystę zauważyłem w ostatniej chwili, jak ściął zakręt. Błyskawicznie zahamowałem, ale było już za późno. Po prostu wpadł mi wprost pod samochód.
Na miejsce szybko przyjechała karetka pogotowia, a następnie strażacy i policja.
Utrudnienia w ruchu trwały ponad godzinę. Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku.
(ps)

UDOSTĘPNIJ:
Przewodniczący rady
Tragedia przy Zgiers
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.