HomeAktualności z regionuNocna sprzedaż procentów

Nocna sprzedaż procentów

monopol6Rośnie liczba całodobowych sklepów monopolowych. W samym centrum są już trzy takie punkty. Mieszkańcy coraz częściej zgłaszają problem dot. pijanych osób, zakłócających ciszę nocną. Właściciele monopolowych odbijają piłeczkę, argumentując, że nie mają wpływu na zachowanie swoich klientów.
– Działamy na rynku od niedawna, ale jak do tej pory żaden mieszkaniec nie zgłosił się do mnie bezpośrednio i nie skarżył się na sklep monopolowy. A że ludzie narzekają na osoby pijane, to już inny temat. Nie mogę być odpowiedzialny za to, jak zachowują się niektórzy po spożyciu alkoholu. Zresztą alkohol można kupić również w sklepach czynnych do godz. 22 i wypić po godz. 24. Uważam, że zrzucanie winy tylko na całodobowe sklepy monopolowe jest nadużyciem – twierdzi Aleksander G., właściciel jednego ze sklepów monopolowych działających 24 godziny na dobę.
W podobnym tonie wypowiada się też Łukasz R., kolejny właściciel monopolowego w Poddębicach.
– Całodobowy sklep monopolowy prowadzę od dwóch lat. Nigdy nikt do mnie nie przyszedł i nie powiedział, że przez ten punkt jest w nocy niespokojnie. Owszem, nieraz po godz. 22 pod sklepem klienci mówią podniesionym głosem, ale nikt się nie awanturuje. Technicznie wygląda to tak, że ten kto chce w godzinach nocnych kupić alkohol, dzwoni do sklepu. Najwięcej klientów mamy w weekendy.
Mieszkańcy podkreślają, że w okolicy monopolowych przeważnie gromadzą się osoby niekoniecznie trzeźwe, co sprawia, że przechodnie nie czują się w takich miejscach bezpiecznie.
Według projektu ustawy ws. sklepów monopolowych napisanym przez Związek Miast Polskich oraz Prawo i Sprawiedliwość, całodobowe sklepy monopolowe miałyby zniknąć. Mogłyby działać tylko do 23.00. Samorządowcy mieliby dużo więcej praw przy kontroli i przyznawaniu koncesji sklepom oferującym alkohol.
Najważniejsze jednak, żeby nie dawać szans szarej strefie. Podobne ograniczenia mogą wpłynąć na legalny handel, który kontroluje wiek nabywców, bezpieczeństwo produktów, itp.
Warto dodać, że w Polsce jeden sklep z alkoholem przypada na 273 osoby. Normy WHO zalecają, by było to co najmniej 1 tys. osób.
(ps)

UDOSTĘPNIJ:
Kto strzela do wron?
Patologia w Ozorkowi
BRAK KOMENTARZY

Przepraszamy, formularz komentarzy jest obecnie zamknięty.