HomeAktualności z regionuKarate combat – krok od kalectwa

Karate combat – krok od kalectwa

jeden

Na terenie jednego z ośrodków kolonijnych w Księżych Młynach doszło do dramatycznego wypadku, w którym ucierpiała nastolatka z Uniejowa. Podczas szkolenia z tzw. karate combat, organizowanego przez poddębicki klub Macieja Grubskiego, 17-latka spadła ze schodów przeciwpożarowych. Upadła z wysokości ponad 3 metrów. Doznała poważnego urazu kręgosłupa.
Ośrodek kolonijno-wczasowy, położony blisko zbiornika Jeziorsko, jest popularnym terenem wypoczynkowym. Od jakiegoś czasu miejsce wykorzystywane jest również przez zapaleńców karate ekstremalnego. Maciej Grubski, uznany w całym kraju sportowiec, jest organizatorem m.in. Letniej Akademii Karate. Szkoła Sztuk i Sportów Walki z roku na rok cieszy się coraz większym powodzeniem. W ośrodku kolonijnym w Księżych Młynach szkoliło się kilkanaście osób z całej Polski. Wśród nich 17-latka z Uniejowa.
– Naprawdę trudno jest mi mówić o tej tragedii. Po raz pierwszy coś takiego zdarzyło się w kilkuletniej historii mojej szkoły walki – słyszymy od Macieja Grubskiego. – Zajęcia w grupie w której była 17-latka prowadził mój asystent. Szkolenie polegało na wykorzystaniu przeszkód architektonicznych w doskonaleniu fizycznym i strzeleckim. Dziewczyna spadła ze schodów ze znacznej wysokości. Wiem, że z urazem kręgosłupa została przetransportowana do Instytutu CZMP w Łodzi. Jest mi niezmiernie przykro. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby jej pomóc.
Właścicielem ośrodka jest Mariusz Wybrańczyk.
– Gdy doszło do wypadku, nie było mnie na terenie ośrodka – mówi pan Mariusz. – Zadzwonił do mnie znajomy, że coś się wydarzyło. Już z daleka widziałem wozy strażackie. Pomyślałem, że doszło do jakiegoś pożaru. Dopiero później zorientowałem się, że strażacy udzielali pierwszej pomocy medycznej dziewczynie. Następnie przyleciał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jestem tak zestresowany tym zdarzeniem, że szkoda gadać. Jednak odpowiedzialność nie ciąży na mnie, tylko na organizatorach szkolenia karate. Ja jestem tylko właścicielem terenu.
M. Grubski zdaje sobie sprawę z wagi nieszczęścia i konsekwencji jakie może ponieść Szkoła Sztuk i Sportów Walki.
– Nie chciałbym, aby ten wypadek zaważył na dalszych losach szkoły. Na obecną chwilę nie zamierzam zawieszać działalności. Mam nadzieję, że nadal będą chętni do nauki karate combat. 17-latka z Uniejowa nie była nowicjuszką. Posiadała czarny pas w karate, uczestniczyła w wielu zawodach. Trudno jest mi wytłumaczyć, dlaczego doszło do wypadku.
Karate combat to ekstremalna dyscyplina. W kompleksowym systemie samoobrony wykorzystuje tradycyjną i specjalistyczną broń – pałkę tonfa, kij, kajdanki, noże, pistolety i karabiny. Elementem szkolenia są ćwiczenia w terenie, w tym obsługę różnych pojazdów (kłady, samochody terenowe i ciężarowe itp.), oraz naukę strzelania z broni pneumatycznej i sportowej.
Warto dodać, że Maciej Grubski został niedawno odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przyznanym przez prezydenta RP za wkład w działalność na rzecz rozwoju i popularyzacji sportu.
Analizą wydarzeń w ośrodku kolonijnym zajęła się policja wraz z prokuraturą.
Jak się dowiedzieliśmy nastolatka w łódzkim szpitalu pomału dochodzi do zdrowia. Nie wiadomo jednak, czy uraz kręgosłupa nie pozostawi trwałego uszczerbku na zdrowiu.
(stop)

UDOSTĘPNIJ:
12 komentarzy
  • Brat poszkodowanej / 10 sierpnia 2015

    Po pierwsze, nie z Uniejowa, tylko z Wartkowic. Po drugie, wypadek miał miejsce podczas zjeżdżania po linie na wysokości pierwszego piętra bez żadnej asekuracji, a nie jak to opisał Pan Grubski na schodach!!! Jeżeli wysyłacie coś do internetu czy do druku, to rzetelniej sprawdzajcie informacje!!!

  • Brat poszkodowanej / 10 sierpnia 2015

    A propo jeszcze tytułu to siostra ma paraliż połowy ciała i 8 śrub w kręgosłupie!!!

  • Magdalena / 10 sierpnia 2015

    Zostawiłam u Państwa wiadomość….bowiem Rodzina poszkodowanej jak i również jej najbliżsi liczą na sprostowanie artykułu który został u Państwa w tygodniku umieszczony. Otóż zastanawiamy się nad tym czy sprawdzacie Państwo dokładnie informacje które otrzymujecie.? Pisząc i umieszczając artykuł powinniście przywiązywać większą uwagę do bardzo istotnych szczegółów . Otóż: Poszkodowana nie pochodzi z Uniejowa…nie spadła ze schodów ..Liczymy na sprostowanie z Państwa strony i wyjaśnienie nam czemu umieszczacie coś co nie jest zgodne z prawdą.
    To fakt piszecie że poszkodowana wraca do zdrowia-może lepiej napisać jakiemu urazowi uległa. Pozdrawiam

  • Emilia szwagierka poszkodowanej / 10 sierpnia 2015

    Tytuł artykułu „O krok od kalectwa”
    Czy tak nazywacie państwo załamany kręgosłup, uszkodzony rdzeń oraz sparaliżowaną dolną część ciała?
    Proponuję najpierw szukać informacji u źródła, dopiero wtedy zamieszczać artykuł – jeżeli oczywiście chcecie pochwalić się swoją renomą.
    Pozdrawiam Emilia P.

  • anonim / 10 sierpnia 2015

    Nie bez kozery nazywa się redaktorów małomiasteczkowych gazet hienami… Ciekawa jestem kto autoryzował ten artykuł???

  • Darek / 11 sierpnia 2015

    Czego można było spodziewać się po takim brukowcu jak Reporter

  • miko / 11 sierpnia 2015

    Nareszcie z Poddębic jakieś wpisy. Nie wiem dlaczego czepiacie się gazety. Przecież wiadomo, że lekarze nie ujawniają dziennikarzom dokładnych informacji o stanie zdrowia pacjentów. Chyba, że ktoś jest z rodziny. W tekście nikt z rodziny się nie wypowiada, a teraz sama krytyka. Liczę, że gazeta powróci do tematu.

  • anonim / 11 sierpnia 2015

    Ad miko,
    nie chodzi tutaj o stan zdrowia pacjenta, lecz o skrzywione informacje na temat okoliczności wypadku. Pozdr

  • miko / 12 sierpnia 2015

    zwróć uwagę anonimie, że o okolicznościach wypadku mówią sami rozmówcy a nie jest to bezpośrednio od dziennikarza…
    ale jeśli jest taka presja na powtórzenie tematu, to gazeta powinna to ponownie opisać i na to liczę

  • no name / 14 sierpnia 2015

    Do tej pory poszkodowana (dobrze znana) nie miała zastrzeżeń co do sposobu prowadzenia zajęć oraz rodzaju prowadzonego szkolenia zarówno z Karate jak i z Karate Combat. Wiedziała dobrze co trenuje, sama chciała uczestniczyć w zajęciach KArate Combat, które nie były obowiązkowe, ponadto jeżeli wracamy do okoliczności wypadku, to miała ona do wyboru wykonanie zadania (który nieszczęśliwie skończył się upadkiem i w konsekwencji ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu) lub wykonanie innych ćwiczeń; decyzja należała do poszkodowanej która sama podjęła taką a nie inną decyzję. Do tej pory pomimo różnych ćwiczeń (lżejszych i cięższych) nie miała ona żadnych zastrzeżeń i chętnie uczęszczała na zajęcia. Rodzina również wiedziała na co wysyła swoje dziecko i podpisała odpowiednie dokumenty aby mogła poszkodowana uczestniczyć w tych zajęciach (sama poszkodowana tego bardzo mocno chciała i chętnie do tych zajęć przystępowała. Rodzina obecnie próbuje znaleźć „kozła ofiarnego” i „dojną krowę” z której będzie można ściągnąć odszkodowanie. A według mnie powinni więcej czasu spędzać z poszkodowaną i nie czytać durnych artykułów. WYDARZYŁ SIĘ WYPADEK, TRAGEDIA GDZIE OBYDWIE STRONY SĄ POSZKODOWANE, NIKT SPECJALNIE NIE ZROBIŁ KRZYWDY. DO TEJ PORY RELACJE INSTRUKTOR A PODOPIECZNA BYŁA NA BARDZO DOBRYM POZIOMIE A OBECNIE CO SIĘ DZIEJE. KTO BUNTUJE I PODŻEGA DO NIEZGODY. W KTÓRYM KIERUNKU TO INDZIE. CZY PIENIĄDZE SĄ NAJWAŻNIEJSZE CZY CZŁOWIEK, GODNOŚĆ.
    POZOSTAWIAM WPIS DO INDYWIDUALNEGO ROPATRZENIA

  • anonim / 16 sierpnia 2015

    ad no nam,
    jak mniemam, odezwała się tu osoba, która bardzo blisko związana jest z organizatorami Karate Combat i wszystko to byłoby prawdą, gdyby nie jedno małe ale. To na organizatorach takich niebezpiecznych i karkołomnych ćwiczeń spoczywa odpowiednie zabezpieczenie(jakieś materace, rozpięte siatki, uprząż z szelkami itp); rzeczywiście, gdyby tak jak pisze przedmówca człowiek był najważniejszy, organizatorzy odżałowaliby te kilkadziesiąt zł i odpowiednio zaasekurowali owe niebezpieczne ćwiczenie; ale jak widać, pieniądz przesłonił im wszystko, chociaż to marna oszczędność, jak mawiają Anglicy oszczędni na pensa, a stratni na funta; sądzę jednak, że prawdziwym powodem tego karygodnego zaniedbania organizatorów jest to ,że nie wyrośli jeszcze z krótkich majtek, a niektórzy z nich uwierzyli, że są celebrytami i gwiazdorzą; a skoro nie byli na tyle przewidujący, żeby zabezpieczyć takie ćwiczenia kosztem kilkudziesięciu zł, niech się teraz martwią, jak z nimi postąpi machina prawa cywilnego;nie mają pojęcia, ile bólu i zgryzot, i kosztów poniesie rodzina Ani

  • anonim / 16 sierpnia 2015

    A ja z tego co widzę, to ktoś tu ma „kupę” w majtach i próbuje się imać wszystkiego żeby zrzucić z siebie odpowiedzialność za tragedię. Z tego co wiem to poszkodowana miała bodajże nieskończone 18 lat…? Jeśli tak jest to sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa, albo jak ktoś woli podcieranie tyłka po zrobieniu kupy.
    W skrócie – żenada, brak klasy i honoru.